Nie zawsze będę oceniać dodatnio, być za… i darzyć uznaniem. Dlatego dzisiejszego kosmetyku nie pochwalę. Owszem, plus za proste, farmaceutyczne opakowanie i dobre logo. Ale opakowanie nigdy, przenigdy nie może być ważniejsze od składu (INCI). Szampon dostałam w prezencie. Ucieszyłam się, ponieważ przyznam się szczerze wzdychałam do tych opakowań. Wiecie, że lubię proste szaty graficzne. Niestety moja radość trwała krótko. Nie spodziewałam się, że taki kosmetyk (!) może zawierać: EDTA, Propylene Glycol oraz Metylizotiazolinon (tzw. MIBK). Dodam jeszcze, że te składniki nie są na końcu listy, lecz w połowie, czyli jest ich dużo. Co tu dużo mówić – jestem rozczarowana.
PS Jeżeli ktoś z Was nie zna powyższych składników i chciałby poszerzyć wiedzę, to wystarczy wpisać nazwy w Internet. Informacji jest tak dużo, że sami musicie zdecydować ile chcecie i jesteście w stanie przeczytać.