Proste dekoracje: stare pocztówki, ręcznie malowany wieszaczek i dwie ramki. Nic wielkiego. Ale urok małych przedmiotów jest niewymowny. Nieprawdopodobny.
To zdjęcie ma tyle ciepła. Porusza pamięć emocjonalną. Ja od razu czuję zapach kuchni mojej kochanej Babci. I wiem, że zapewne nieopodal stoi duża emaliowana miska na stojaku, w której co rano myłam twarz.
Tak, masz rację urok prostych przedmiotów jest bezcenny. Przetrwa wszelkie mody.
Chyba tak, bo była kryształowa, lodowata i smakowała jak górskie powietrze. I po zużyciu w starym, pięknym zlewie wypływała nie do ścieków, bo takich nie było, ale przez rurkę w ścianie na zewnątrz domu, do wiadra. Potem tą wodę wylewało się na ogród lub za płot gdzie kury Babci miały swoje królestwo. A woda nie była zanieczyszczona chemikaliami. Naturalne detergenty. A bardzo często ich brak. Toalety też nie było, tylko wygódka, kawałek od domu, połączona z chlewikiem, kurnikiem i drewutnią. Boże i żyło się tak prosto, że bardziej się nie dało. Mimi, łzy kapią, pisać nie dają. Dobrze, bo lawina wspomnień trudna do zatrzymania.
Marzenko, z całego serca dziękuję za Twoje wspomnienia.
Mam podobne wspomnienia z domu moich Dziadków.
Czas zmienił i nadal zmienia tak wiele rzeczy.
Ściskam Cię mocno :***
Simple_art_wood
To zdjęcie ma tyle ciepła. Porusza pamięć emocjonalną. Ja od razu czuję zapach kuchni mojej kochanej Babci. I wiem, że zapewne nieopodal stoi duża emaliowana miska na stojaku, w której co rano myłam twarz.
Tak, masz rację urok prostych przedmiotów jest bezcenny. Przetrwa wszelkie mody.
admin
Ale piękne wspomnienie!
Dziękuję Ci bardzo za podzielenie się…
I woda do mycia warzy pewnie prosto ze studni, prawda?
Simple_art_wood
Chyba tak, bo była kryształowa, lodowata i smakowała jak górskie powietrze. I po zużyciu w starym, pięknym zlewie wypływała nie do ścieków, bo takich nie było, ale przez rurkę w ścianie na zewnątrz domu, do wiadra. Potem tą wodę wylewało się na ogród lub za płot gdzie kury Babci miały swoje królestwo. A woda nie była zanieczyszczona chemikaliami. Naturalne detergenty. A bardzo często ich brak. Toalety też nie było, tylko wygódka, kawałek od domu, połączona z chlewikiem, kurnikiem i drewutnią. Boże i żyło się tak prosto, że bardziej się nie dało. Mimi, łzy kapią, pisać nie dają. Dobrze, bo lawina wspomnień trudna do zatrzymania.
admin
Marzenko, z całego serca dziękuję za Twoje wspomnienia.
Mam podobne wspomnienia z domu moich Dziadków.
Czas zmienił i nadal zmienia tak wiele rzeczy.
Ściskam Cię mocno :***