To było w Florencji. Mało nie padłam z zachwytu, gdy sous-chef zaprosił nas do serca restauracji. Celowo nic więcej nie napiszę, bo to było WIELKIE doświadczenie i przeżycie, o którym mam nadzieję, że kiedyś przeczytacie. Zresztą obiecałam Wam, że nie przestaniemy pisać, fotografować i wydawać (własnym sumptem), więc wszystko przed nami. Tymczasem wspominam i układam w pamięci te wszystkie smaki i chwile. Trochę też zapisuję, gdyż boję się, żeby nie zapomnieć… nastroju chwili, klimatu, atmosfery. I myślę sobie, jak ważna w naszym życiu jest pamięć smaków. Jakim wielkim jest darem.
Martyna
Pięknie napisane.
admin
Tak na szybko… Ale powinno ładniej brzmieć.
Pozdrawiam ciepło!