Kwadrans po siódmej. Raźnym krokiem nacieram na burka – (typ nadziewanego placka z ciasta filo bądź yufka). Najlepszą buregdžinicę znaleźliśmy na drugim końcu miasta, więc poranny spacer to już klika kilometrów w nogach.
Kiedy mieszkalam w Slowenii dostalysmy taka rekomendacje gdzie kupic najlepsze jedzenie: knajpa ma byc „umazana” czyli taka troche zaniedbana za to pelna lokalsow. Uwielbiam te polaczenia pomiedzy naszymi jezykami. Burek najbardziej nam smakowal na dwaorcu kolejowym w Zagrzebiu. Piekna ta wasza podroz, dziekuje, ze sie nia podzieliliscie.
Och, nie wiedziałam, że mieszkałaś w Słowenii. Długo?
My pod istryjskim słońcem byliśmy kiedyś prawie 4 miesiące.
A lokale z polecenia i jeszcze dla lokalsów – najlepsze!
Cieszę się, że nasza podróż Ci się podoba. Dziękuję!
2 miesiace kiedys tam mieszkalam, pracowalam w malym gospodarstwie warzywniczo-ogrodniczym w gorach w miedzynarodowej ekipie. W kazdy weekend nasz boss (tez student rolnictwa jak my) i wlasciciel gospodarstwa organizowal dla nas wycieczki po calej Slowenii, a jako ze to maly kraj to bylismy i w gorach i nad morzem i w urokliwych miasteczkach, i na wsiach polozonych gdzies glebokow gorach, i w ukrytych jaskiniach (w niektorych on sie kiedys ukrywal jako dezerter z armii Jugoslawianskiej, jak bylam tam to jeszcze trwala wojna na Balkanach). To byly jedne z moich najlepszych pracujacych wakacji bo gospodarstwo bylo nie nowoczesne i bardzo eko, choc gospodarze nie usilowali byc eko-wynikalo to po prostu z tradycji a nasz boss mial na tyle rozumu, zeby tego na sile nie zmieniac.
Aaaa, tak – teraz pamiętam. Pisałaś mi o tym dawno temu.
Piękne wspomnienia. Dziękuję Ci za ten komentarz 🙂
A taka eko jest właśnie Bośnia. Tam pytać, czy coś jest ekologiczne to bardzo głupie pytanie.
Tam ekologia była i jest! Nie trzeba zmieniać i poprawiać natury.
Pozdrawiam ciepło z zimowej krainy.
Malgosia
Kiedy mieszkalam w Slowenii dostalysmy taka rekomendacje gdzie kupic najlepsze jedzenie: knajpa ma byc „umazana” czyli taka troche zaniedbana za to pelna lokalsow. Uwielbiam te polaczenia pomiedzy naszymi jezykami. Burek najbardziej nam smakowal na dwaorcu kolejowym w Zagrzebiu. Piekna ta wasza podroz, dziekuje, ze sie nia podzieliliscie.
admin
Och, nie wiedziałam, że mieszkałaś w Słowenii. Długo?
My pod istryjskim słońcem byliśmy kiedyś prawie 4 miesiące.
A lokale z polecenia i jeszcze dla lokalsów – najlepsze!
Cieszę się, że nasza podróż Ci się podoba. Dziękuję!
Malgosia
2 miesiace kiedys tam mieszkalam, pracowalam w malym gospodarstwie warzywniczo-ogrodniczym w gorach w miedzynarodowej ekipie. W kazdy weekend nasz boss (tez student rolnictwa jak my) i wlasciciel gospodarstwa organizowal dla nas wycieczki po calej Slowenii, a jako ze to maly kraj to bylismy i w gorach i nad morzem i w urokliwych miasteczkach, i na wsiach polozonych gdzies glebokow gorach, i w ukrytych jaskiniach (w niektorych on sie kiedys ukrywal jako dezerter z armii Jugoslawianskiej, jak bylam tam to jeszcze trwala wojna na Balkanach). To byly jedne z moich najlepszych pracujacych wakacji bo gospodarstwo bylo nie nowoczesne i bardzo eko, choc gospodarze nie usilowali byc eko-wynikalo to po prostu z tradycji a nasz boss mial na tyle rozumu, zeby tego na sile nie zmieniac.
admin
Aaaa, tak – teraz pamiętam. Pisałaś mi o tym dawno temu.
Piękne wspomnienia. Dziękuję Ci za ten komentarz 🙂
A taka eko jest właśnie Bośnia. Tam pytać, czy coś jest ekologiczne to bardzo głupie pytanie.
Tam ekologia była i jest! Nie trzeba zmieniać i poprawiać natury.
Pozdrawiam ciepło z zimowej krainy.