Kiedy tak przedzieraliśmy się przez splątaną gęstwę zarośli, wokół zrobiło się bardzo cicho. Powoli podchodzimy bliżej. Suche gałęzie łamią się pod butami. Łoś stoi jak zaczarowany i patrzy się na nas. Zachowujemy się normalnie, ale momentami aż popiskujemy z radości. Najwyraźniej król bagien chciał się nam pokazać i wychynął. Nie spłoszyliśmy go, więc chyba nie przeszkadza mu nasze towarzystwo. Dopiero po chwili poszedł sobie w głąb brzozowego lasu.
Barbara
A jednak było spotkanie z łosiem!!! Nie wiem czy to ja pierwsza bym nie czmychnęła czem prędzej jak bym Go zobaczyła
. Ale kto wie??!! Ogromny był…

lavenda
Wyjątkowa chwila! Nie uznał Was za intruzów. Myślę, że poczuł dobrą energię dlatego pozwolił na stosowną bliskość. Można powiedzieć, że kulturalnie się przywitał
admin
Wiesz, chyba tak było.
Że jest śliczny, że ma fajne uszy… i w ogóle jak miło, że się nam pokazał 
Ja do niego mówiłam
Dziękowałam mu za to spotkanie. Bo było za co dziękować.
To był przecudowny dzień.