Tamtej nocy księżyc był mizerny i przypominał słabo wypieczonego rogalika. Mimo małych rozmiarów świecił mocno i noc była niemal biała. Czułam, że za chwilę wstanie słońce i ponownie zaleje wyspę złotym blaskiem. I znów zapachnie mirt, zaśpiewa ptak… Na sąsiednich balkonach sznury od bielizny będą się uginać od nowego prania.
Krótkie wspomnienie z Sardynii i zdjęcie z aparatu Leica M6.
Dodaj komentarz