Po Wigilii zabieramy łuski karpia do portfela. Taki zwyczaj i nikt nawet nie zadaje sobie pytań – po co lub dlaczego? Pewne tradycje są nam po prostu potrzebne.
Ja łusek nie chowam, bo od wielu lat nie ma u nas na stole karpia. Może czas to zmienić.
Natomiast chowam głęboko to zdjęcie, jak łuskę, by żyć pięknie, prosto, spokojnie.
Karp to tradycja. Bardzo lubimy tę rybę, ale tylko raz w roku. Podobnie jest z kapustą z grochem lub łazankami.
Owszem, dużo się mówi na ten temat – i dobrze! – ale jeśli karp był niehodowlany to dla mnie nie nie ma różnicy czy to pstrąg, czy szczupak. Niestety z każdą rybą trzeba tak samo postąpić. Nawet z małym śledzikiem.
Najważniejsze aby ryb nie męczyć, nie przetrzymywać w workach, małych zbiornikach, itp. To jest w tym wszystkim najgorsze.
Moje wspomnienie z dzieciństwa, to karp pływający w wannie i straszny płacz, gdy dowiadywałam się, że trzeba go zabić. Od tamtej pory ciężko mi się przekonać do tej ryby. Choć wiem, że wszystkie muszą zginąć, żeby można je zjeść. Przeżycia pozostające z dziecięcych lat, są najtrudniejsze do zrozumienia.
Rozumiem Cię. Mam podobne wspomnienia. Na szczęście (lub może wcale nie) – inne jakoś to przysłoniły.
Pamięć bywa wybiórcza. Coś zostało… coś odeszło.
Ale rozumiem Cię doskonale.
Ściskam mocno i posyłam ciepłe buziaki :***
Tasiemka
Tez to robię , i niby ma mi pieniążków dzięki temu w tym portfelu nie zabraknąć 🙂
admin
I jeszcze łuska chroni portfel przed złodziejami 😉 Dobrze jest w coś wierzyć.
Simple_art_wood
Ja łusek nie chowam, bo od wielu lat nie ma u nas na stole karpia. Może czas to zmienić.
Natomiast chowam głęboko to zdjęcie, jak łuskę, by żyć pięknie, prosto, spokojnie.
admin
Chowaj, chowaj głęboko. Jest Twoje 🙂
Karp to tradycja. Bardzo lubimy tę rybę, ale tylko raz w roku. Podobnie jest z kapustą z grochem lub łazankami.
Owszem, dużo się mówi na ten temat – i dobrze! – ale jeśli karp był niehodowlany to dla mnie nie nie ma różnicy czy to pstrąg, czy szczupak. Niestety z każdą rybą trzeba tak samo postąpić. Nawet z małym śledzikiem.
Najważniejsze aby ryb nie męczyć, nie przetrzymywać w workach, małych zbiornikach, itp. To jest w tym wszystkim najgorsze.
Simple_art_wood
Moje wspomnienie z dzieciństwa, to karp pływający w wannie i straszny płacz, gdy dowiadywałam się, że trzeba go zabić. Od tamtej pory ciężko mi się przekonać do tej ryby. Choć wiem, że wszystkie muszą zginąć, żeby można je zjeść. Przeżycia pozostające z dziecięcych lat, są najtrudniejsze do zrozumienia.
admin
Rozumiem Cię. Mam podobne wspomnienia. Na szczęście (lub może wcale nie) – inne jakoś to przysłoniły.
Pamięć bywa wybiórcza. Coś zostało… coś odeszło.
Ale rozumiem Cię doskonale.
Ściskam mocno i posyłam ciepłe buziaki :***