Tag: copperPage 3 of 4
Pragnienie jest lepsze od zwyczajnej ochoty, tchnie bowiem w nas prawdziwą pasję. Dlatego nie pijemy obojętnie jakiej kawy. Pijemy dobrą kawę!
Wczoraj wypiliśmy pierwszą (w tym roku) kawę pod chmurką. Bez czapek, szalików i nawet w rozpiętych kurtkach. Słońce cudownie przygrzewało. Wróble kwiliły w gęstych krzakach. A po kawie…
Wstaliśmy wcześnie. Światło jeszcze blade. Ogień w chałupie prawie wypalił się. Trzeba przynieść kilka szczapek drewna i mocniej rozpalić w piecu, aby przyrządzić śniadanie mistrzów.
Podróżujemy z własnymi garnkami (to nic nowego). I tylko do miejsc, gdzie możemy gotować na ogniu. I nie jest to dla nas wakacyjny folklor, żaden rustykalny zwyczaj, bo…
Zadowoleni z plonów i uczciwie wykonanej pracy zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy sutą porcję gorących pierogów z jabłkami, które przygotowaliśmy dzień wcześniej. Do tego roztopione masło, kleks wiejskiej…
W miarę, jak zbliża się godzina jedenasta ogarnia nas coraz większe zainteresowanie kawą. Właściwie – tylko kawą (uśmiech). Reszta musi poczekać.
Gdy nie ma ekspresu ani nawet prądu – jest wyśmienita i esencjonalna kawa po turecku parzona w tradycyjnym turku. Nierzadko z ziarnami kardamonu.
Człowiek, który ciągnie do technologi, kocha wygodę i postęp – jest zatracony.
Światło wpadło do kuchni i zatrzymało się na ciężkich utensyliach kuchennych, które wiszą nad piecem.
Kuchenka turystyczna to dobra rzecz! Tak, tak – świeżo zaparzona kawa w podróży jest lepsza niż drzemka w aucie. To duża frajda, móc pić gorący napar i poczuć,…
Byłam w ogrodzie. Zerwałam delikatne kwiaty krwawnika i nastawiłam korzenny kompot z malinówek.
Kuchenka Optimus była z nami na wyjeździe. Zawsze lepiej mieć z sobą niezależny sprzęt do gotowania.
Taką piękną lampę naftową przywieźliśmy z podróży. Raczej będzie na sprzedaż, więc być może zaświeci u kogoś z Was.
Woda zagotowana na kuchence turystycznej. Można parzyć kawę! Kubki też się grzeją, bo nikt nie lubi zimnej kawy.
W malutkim cabin-ku szalonego ogrodnika nie brak patelni i garnków. Jest też solidna forma na babę drożdżową. I to jeszcze nie wszystko, bo utensyliów kuchennych przybywa!
Pierwsze zbiory ostrogowca jadalnego i kwiaty jarmużu, które smakują jeszcze lepiej niż liście.
Zaczynamy nowy projekt, który śmiało można zakatalogować pod hasłem: kamping w stylu retro. Tym razem nie działamy sami. Jest to udział kilku osób o podobnych pasjach, ale różnych talentach….
Nowe czasy rodzą nowe pomysły. I również te czasy ujawniają nam pięknych i dobrych Ludzi.
Idą goście, więc smażę bliny na mące gryczanej. Kawioru do nich nie mam, ale twaróg wiejski i skwarki. Przepis podawałam na blogu (szukaj: #przepis).
I nastały dni grudniowe, najkrótsze w roku. Dni ciemniejące tuż po piętnastej. Ale niebawem, bo już 21 grudnia zacznie się to zmieniać i iść ku jasności.
Miedziany garnek, cicho buchający ogień i powietrze przesycone wiosennym deszczem. Och, mało jest rzeczy lepszych od gorącego kakao.
Pankracy, Serwacy i Bonifacy – źli na ogrody chłopacy. Trzeba sobie dzień rozluźnić i nawet dosłodzić, więc na piecyku grzejemy świeże mleko od gospodarza. Co z niego będzie…
Dziś już nie mam siły, ale jutro podam Wam znakomity przepis na kresowe bliny.
Zbieramy stare lampy naftowe. Dlaczego? Bo lubimy patrzeć na ogień, któremu można nadać formę kontrolowanego płomienia. Czasem warto zgasić żarówką elektryczną, by w ciszy popatrzeć na bardziej pierwotne…