Tag: DARPage 1 of 3
Tylko w ciszy usłyszysz, że Wszechświat daje informację zwrotną.
Piliśmy pierwszą kawę, a mróz nadal malował na szybach.
Mroźny poranek, ale słońce zagląda do wnętrza domu. Gorąca kawa kopci w miedzianym imbryku. Piękno chwili.
Styczeń to taki czas, kiedy natura zwalnia swój rytm. Pora zwrócić się do wnętrza.
Życie płynie chlebem i solą.
Każda podróż to doświadczanie smaków, które później zabieramy do domu.
Zasiadam do stołu z Wami… i wdzięcznością. Dobrostan.
Zaglądam – a w pokoju radosne drzewko jaśniejące blaskiem. Siła dziecięcych wspomnień.
To już ostatnie kawałeczki tradycyjnego lokum z Kruszewa. I jest to najlepsze lokum jakie do tej pory jadłam. Muślinowe, ciągnące i odpowiednio słodkie. Z kawałkami orzechów.
Grubosz patrzy przez szybę na jesienny krajobraz bez liści.
Ktoś tu wyspecjalizował się w parzeniu herbaty po turecku.
Ciemne poranki, krótkie dni, ale jeszcze chwilę i wszystko się odmieni. Tymczasem trzeba powiedzieć: o jesieni, jesieni, jesieni… Pogoda jest znośna, co sprawia, że można pracować w ogrodzie.
Nie poświęcaj swojego czasu na rzeczy, które nie dają Ci naprawdę dobrej energii lub przestały cię cieszyć, ani na ludzi, których obecność zaczyna cię osłabiać. Ku jasności.
Rakija wypita, obiad gotowy! Pora zasiąść do „Svadbarskiego kupusu”.
Tuż po wyjęciu z ognia. Garnek (lonac) paruje i bucha ciepłem.
Garnek przywieziony z Bośni. Wszystko po to, aby na otwartym palenisku przygotować svadbarski kupus, czyli w dokładnym tłumaczeniu „kapustę weselną”.
Dom, gdzie otuchą czas stoi i niczego się nie boi.
A na stole mieszanka suszonych kocanek, nieśmiertelników w różnych kolorach. Bardzo je lubię.
Życie się nie toczy, życie się tworzy. Bądź jego twórcą.
Jesień to swetry. Wełniane, długie i ciepłe.
Tymczasem w ogrodzie nadal dużo życia. Właśnie zebrałam sporo blitvy. Serbskie nasiona dały zachwycający plon. Oczywiście bałkańską zieleninę przygotuję z ziemniaki, oliwą i czosnkiem, czyli blitva s krumpirom.
Przedwczoraj było +13 stopni. Świeciło słońce, nie było wiatru i dzień był tak piękny i miły, że trudno nas było zagonić do domu. Wietrzyłam pościel i grabiłam liście,…
Sweter wysłużył się… No cóż. Ale żyje dalej. Teraz pod postacią poduszki. Taka reinkarnacyja przedmiotów.
Do domu przywieźliśmy ulubioną baklawę” Antep” i ponowne oczarowanie herbatką turecką. Szklaneczki, spodeczki – to pamiątki z wcześniejszych wypraw. Trwamy w zachwycie!
Cały cud tego dnia. Widzisz? Przysiadł na bujaku. Szczęście.
Zerwałam w ogrodzie kilka kwiatów. I tak oto powstał lekki bukiet z: ciemiernika, sasanki, żywokostu i najpiękniejszych narcyzów. Kwiaty ustawiłam w pamiątkowym wazonie od Irenki.
Czyli pokora, prostota i natura.
Lniane ściereczki, lniana zapaska i koszula.
W tej szafie pachnie najpiękniej: kawą, chlebem, kardamonem, czekoladą i salepem.
W kalendarzu kwiecień. Na stole tulipany. Popołudniowe światło oświetla kawałek stołu. Jest to również znak, że wieczór będzie pogodny.