Tag: fireoflovePage 1 of 9

{lonac}

Tym razem bosanski lonac pod chmurką. Gruba warstwa popiołu i żaru sprawia, że danie gotuje się wolno.

{CERAMIC RED FLOWERS}

Miał być mój, ale nie można mieć wszystkiego, więc czeka w sklepiku: Fire of Love.

{made of fire}

Kolacja pod chmurką, czyli jedzenie, że ogień!

{grain coffee}

A na koniec dnia gorąca kawa zbożowa. Słońce zachodzi, ale wróble jeszcze gaworzą w krzakach. Ten wróbli głos raduje moje serce.

{24}

Marzec w ogrodzie to początek intensywnych prac. Chwile odpoczynku zapewnia nam ognisko – jak to ostatnio bywa.

{thankfulness}

Wdzięczność jest wdzięczna i jeszcze tak pięknie się odwdzięcza.

{23}

Trzeci, przedostatni dzień ognia. Na obiad: danie z naczynia sač-peka (zdjęcia brak). Na kolację: marokańska zupa – harira. Pogoda sprzyja i cieszy.

{open fire cooking}

{kokilka}

Chwila zapatrzenia. Opierając się na dobrym kijaszku z gruszy.

{22}

Drugi dzień ognia, czyli kilkudniowe powitanie wiosny przy ognisku.

{schyłek dnia}

Ognisko dogasa i słońce zachodzi. Pora kończyć pierwszy dzień ognia.

{21.03}

Pierwszy dzień wiosny. Popołudniowe ognisko, które zastępuje kolację. Kiełbaski na patyku  (z niedawno przyciętej gruszy) i pajdy świeżego chleba. Grzanie stóp na rozgrzanych kamieniach. Powitać wiosenkę – zaśpiewać…

{CORNWALL}

Kilka nowości wpadło do składu Fire of Love.

{kawa}

Każdy ma swoją rolę do odegrania. Doznawać, miewać, kosztować.

{MEVA NO. 863}

Sztormowa lampa naftowa wyprodukowana w czechosłowackiej fabryce Meva. Piękna i niezawodna, nawet podczas silnego wiatru. Link to lampy: tu.

{majstor za pec}

{bandana blue}

Tymczasem w sklepiku Fire of Love trochę nowości.

{dżezwa}

Kawa i chwila zapatrzenia. A do tego afirmacja uwolnienia od tego, co już nie jest mi potrzebne.

{oil lamp}

{campfire}

Energia podąża za uwagą i bardzo szybką ją rozpala.

{skarpety}

Troszkę nowości w vintage’owym sklepiku Fire Of LOve.

{wool}

Czapki są fajne, czyli nowości w sklepiku Fire of LOve.

{kiedyś…}

Tak, tak. Spotykaliśmy się nie mając telefonów. I to było zupełnie normalne.

{na ogniu}

{bosanski lonac}

Garnek przywieziony z Bośni. Wszystko po to, aby na otwartym palenisku przygotować svadbarski kupus, czyli w dokładnym tłumaczeniu „kapustę weselną”.

{medieval cooking}

Nie ma lepszej przyprawy niż ogień.

{Genja}

Cały czas wracam do zdjęć z Nocy Kupały. Do obrzędu ognia rozniecanego rękoma człowieka, do „świętego” żywiołu. Wracam… i pozostawiam tu.

{żywy ogień}

Oto rytualne niecenie „żywego ognia”. Nie było łatwo, bo udało się dopiero za trzecim razem. Trzeba przyznać, że nasze chłopaki ze skansenu włożyli w obrzęd całe swoje serca. Był…

{nie}zapomniane

Ogniska powoli dogasają, ale śmiałków skaczących przez żarzące się węgle nie brakuje. Każdy pragnie zapewnić sobie pomyślność i doskonałe zdrowie. Zaś kąpiel w rzece przynosi ochronę przed demonami i pełne oczyszczenie.

{ogień i miłość}

Kupalnocka to czas szczególnych zalotów. Trzeba się pokazać z najlepszej strony, by zaimponować swojej wybrance.

{real life}

Poranek na skansenie. Męska czynność to rozpalanie kamiennego piec. Damska powinność ustawienie kramu i odpowiednie wyeksponowanie wyrobów na sprzedaż.

{350°C- 400°C}

Ludzie ognia muszą mieć piec chlebowy w centralnym punkcie domu.

{pizza casa – pierwsza klasa!}

Ta pizza pobiła wszystkie pizze jakie jadłam do tej pory (nawet te w Italii!) i to jest powód do dumy. PS Zorki dostał medal!

{margeritta}

Dokładnie 8. marca z tradycyjnego pieca chlebowego wyszła pierwsza pizza „margeritta”.

{w terenie}

Wygląda jak zabawka na kluczyk, ale zabawką nie jest. To porządna i niezawodna maszynka. Więcej na ten temat w sklepie Fire of Love.