Tag: foodiesPage 8 of 26
Ziemia w Bośni jest urodzajna i długo trzyma żar słońca. Każdy kto może coś uprawia.
Gdzie nie spojrzę – kiwi! Rosną niemalże wszędzie. Owoce osiągają pełną dojrzałość jesienią.
Tak, to do nas bardzo niepodobne, ale codziennie (!) jemy śniadanie i obiad na mieście. Jedzenie w Bośni jest tak pyszne, czyste i dzikie, że nawet tacy eko-maniacy…
W sobotę jedziemy na duży targ za miastem. Dzikość miejsca powoduje niemały zawrót głowy i przypomina mi Warzazat – miasto w środkowym Maroku. Kupujemy owczy i bardzo pierwotny ser…
Ten deser kochają znani kucharze oraz bałkańczycy. Ciasto nazywane jest także: „Balkan cake of mystery”. Powstaje z trzech gatunków mleka. Jest uroczo słodkie, muślinowe i smakuje jak najlepsze lody…
Mostar przywitał nas słońcem i zupełnie letnią aurą. Zrzucamy ciepłe ubrania i lecimy do najstarszej piekarni w Mostarze, gdzie kupujemy miękki i lekki somun. To tradycyjny bośniacki chlebek…
Nocleg na Węgrzech daje nam miły odpoczynek i możliwość zrobienia zakupów. Wiemy, co lubimy i co potrzebujemy. Wiemy też, gdzie tego szukać, więc szybko załatwiamy drobne sprawunki. Ponownie…
Jeszcze przed wyjazdem przycięłam rozmaryn i przygotowałam kilka zgrabnych bukiecików. Wszystkie zioła z ogrodu wystarczą mi na całą zimę.
Szałwia to więcej niż zioło. Nazwa botaniczna pochodzi od łacińskiego salvare, co oznacza ocalać, ratować, podnosić na duchu. Liczę na zbiór do końca grudnia. Bo szałwia to szałwia….
Był sos grzybowy do kaszy gryczanej i jajecznica. Dzienne menu od Matki Natury i żywicielki.
W pierwszych dniach listopada zebrałam ostatnią garść pomidorów koktajlowych. Krzaki nie miały już liści, ale jeszcze rodziły pyszne i soczyste owoce. Niebywałe.
Z zebranych podczas drogi grzybów (prawie nie wchodząc do lasu), przyrządziłam dwa małe, ale jakże pyszne dania.
Ostatnia prosta, ale jeszcze trzeba zjeść kolację za jasnego.
Drugą kawę zaparzyliśmy na parkingu u wilka. Pogoda była tak piękna, że poszliśmy na grzyby. Chwila w lesie dała nam pełne wytchnienie. Mamy czas. Nie musimy się nigdzie…
Zdjęcia czarno-białe opowiadają więcej. Trwają dłużej. Są rzemiosłem. I znaczniejszą pamiątką.
Ostatnie zakupy na rynku. Ostatnia kiść przesłodkich winogron.
Po raz ostatni w tym sezonie i nad Balatonem – delikatesowa kukurydza z ognia.
Burgery z ognia serwowaliśmy z chlebem na zakwasie. Do tego sałatka szopska (specjalność Karoliny) i węgierskie pikle. Dla chętnych czuszka i papryka serrano.
Solidny prezent od przyjaciół w postaci żeliwnej maszynki do przyrządzania burgerów. Absolutny strzał w dziesiątkę! Już na drugi dzień poszedł w ruch.
Zapisuję w pamięci także ostatni obiad w ogrodzie. Była to sobota. Ciepła i słoneczna. Pies u sąsiada szczekał jak zawsze. Ptaki śpiewały. Nie czułam jesieni, żadnej wilgoci, żadnego…
Bukiecik czuszki dla mojego Dušo.
Tak dobrych jeszcze nigdy nie jadłam! Cudowne ciasto wstążkowe z dużą ilością świeżo zmielonego kardamonu. Przepyszne!
Przepyszne i jakościowe wypieki z Peczu są słodkim i miłym zakończeniem pikniku.
Piknik na zakończenie pogodnego i pięknego dnia w Peczu. Koc rozłożyliśmy w rezerwacie przyrody (Természetvédelmi terület) tuż pod murami starego kościoła. Miejsce było tak piękne, że pobyliśmy tu…
Zawsze podróżujemy z zapasem własnego chleba. Ale przychodzi taki moment, że pieczywo się kończy i wtedy rozpoczynamy wielkie poszukiwanie. Nie zawsze jest łatwo, więc trzeba się trochę postarać,…
Co kraj (i kuchnia), to zwyczaj. Oto grillowana kukurydza w kraju, który jest wręcz ozłocony kukurydzą.
Miedziany tygielek. Zawsze z nami, więc niezgorszy z niego podróżnik. Serwuję kawę, która ożywia umysł i rozpala serce.
Kusząca kiść winogron i barwy wczesnej jesieni.