Tag: slowPage 10 of 42
Na początek roku przygotowałam bałkańskie gołąbki, czyli: sarma lub inaczej dolma. Oczywiście nie miałam liści winogron, więc musiałam użyć czegoś lokalnego. Poszłam do ogrodu i zerwałam piękne liście…
Talerzyk słodkości i zupełnie pomylone dni tygodnia. Niech wszystko staje się spokojne w swojej głębi, jak ta chwila przy stole, gdy za oknem, gdzieś w gałęziach kwilą ptaki…
Czegośmy żądali, tegośmy doczekali…. Pożegnałam stary rok z ogromną wdzięcznością. To był bardzo dobry rok. Dużo się działo i poczyniliśmy spore i odważne zmiany w życiu. Z cała…
Czapla biała w swoim naturalnym otoczeniu. Wokół niej: kaczki, mewy, perkozy. W Polsce nadal klasyfikuje się jako bardzo nieliczny gatunek, ale w tym roku można obserwować całe stada –…
Po świętach barszcz może być już mniej przepisowy. Dodaje dużo czosnku i sporo majeranku. Zupa smakuje wybornie.
Nie jedzenie, ale żywienie. To nas żywi. A chleb musi być najprawdziwszy.
Wiejska dostawa: 4 mendle, co odpowiada 5 tuzinom jajek. Nie jest to żaden wielki zapas, ale jestem spokojna, że wystarczy.
Codziennie kupowaliśmy świeże, lokalne owoce: pomarańcze, granaty, grejpfruty, cytryny i wspaniałe mandarynki. Owoce bez kalibracji, bez unijnych przepisów i bez imazalilu, który jest zaliczany do grupy substancji toksycznych.
Oto dwa prawdziwe skarby sztuki serowarskiej. Jeden to ser solankowy, Travnicki, drugi to Kashkaval – ser podpuszczkowy, dojrzewający i popularny na całych Bałkanach. Sery tradycyjne, owcze, dzikie w smaku,…
Tak wielkie znaczenie ma dla mnie to miejsce, to światło… i ta chwila. I te dni, które następowały i przemieniały się we wspaniałe święto.
Ziemia w Bośni jest urodzajna i długo trzyma żar słońca. Każdy kto może coś uprawia.
Kwiaty w garnkach, miskach, wiaderkach lub w puszkach po oliwie. Lubię ten naturalny i pełen swobody styl.
Wczoraj to już historia, wspomnienie. Jutro to tajemnica, niemała zagadka. A dzisiaj to dar losu. Wielki dar. A dary są po to, by się nimi cieszyć. Cieszyć i…
Jak to na Bałkanach, życie rozkręca się dopiero pod wieczór.
Radosne uniesienie z powodu zakupu owoców, które rosły i dojrzewały w przydomowym ogrodzie. Oto najlepsze bosanskie limuni!
Człowiek z natury jest analogowy. Ja czuję, że jestem i nie chcę o tym zapomnieć. Ale same słowa nie wystarczą, trzeba jeszcze iść w tym kierunku, trzeba działać….
Od rana snujemy się po mieście jak te koty mostarskie. Wstajemy codziennie o szóstej rano, bo szkoda przesypiać poranków, które są takie piękne, ciche i ciepłe.
Kamienne domy, kamienne brzegi Neretwy, kamienne mosty, dachy, murki i drogi z kamienia. Taki jest Mostar.
Mostar przywitał nas słońcem i zupełnie letnią aurą. Zrzucamy ciepłe ubrania i lecimy do najstarszej piekarni w Mostarze, gdzie kupujemy miękki i lekki somun. To tradycyjny bośniacki chlebek…
Wraz z tą podróżą pada pewne i mocne postanowienie: rozpoczynam naukę języka południowosłowiańskiego z szerokiego obszaru krajów byłej Jugosławii. Łącznie z cyrylicą a nawet głagolicą. Wierzę, że nie…
Kawa się parzy, a ja korzystam z zalet sylwoterapii i przytulam się do drzewa. Natychmiast chłonę spokój i energię miejsca. Drzewa – jak każdy żywy organizm tworzą wokół…
Po drodze zatrzymujmy się w mieście Banja Luka – w zachodniej części Bośni i Hercegowiny, ale w Republice Serbskiej. Korzystamy z pewnego polecenia (od lokalsów) i udajemy się na obiad do…
W podróży zawsze chce się zjeść coś słodkiego, domowego i pysznego. Zabraliśmy z sobą dwa sentymentalne ciasta: orzechowca i piegusa. Jesteśmy dobrze przygotowani do długiej drogi. Niczego nam…
Jedna torba moja, druga Zorkiego. Dwa plecaki, torba z aparatami, kosz piknikowy. Wełniany koc i dwa składane krzesełka, mały stoliczek. Pakowanie auta nie trwało długo. Dobrze wiedziałam, co…
Jeszcze przed wyjazdem przycięłam rozmaryn i przygotowałam kilka zgrabnych bukiecików. Wszystkie zioła z ogrodu wystarczą mi na całą zimę.
Szałwia to więcej niż zioło. Nazwa botaniczna pochodzi od łacińskiego salvare, co oznacza ocalać, ratować, podnosić na duchu. Liczę na zbiór do końca grudnia. Bo szałwia to szałwia….
Był sos grzybowy do kaszy gryczanej i jajecznica. Dzienne menu od Matki Natury i żywicielki.
W pierwszych dniach listopada zebrałam ostatnią garść pomidorów koktajlowych. Krzaki nie miały już liści, ale jeszcze rodziły pyszne i soczyste owoce. Niebywałe.
Z zebranych podczas drogi grzybów (prawie nie wchodząc do lasu), przyrządziłam dwa małe, ale jakże pyszne dania.
Ostatnia prosta, ale jeszcze trzeba zjeść kolację za jasnego.
Kolejny parking leśny. Tak ładny, że trzeba się zatrzymać. Ktoś nawet przyjechał rowerem na grzyby.
Widok na stację w Łowyniu. Jesteśmy w powiecie międzychodzkim, więc coraz bliżej domu. Zatrzymujemy się, aby chwilkę pospacerować, zrobić zdjęcia. Przy budynku pięknie i bujnie kwitnie róża.