Tag: slowPage 11 of 42
Drugą kawę zaparzyliśmy na parkingu u wilka. Pogoda była tak piękna, że poszliśmy na grzyby. Chwila w lesie dała nam pełne wytchnienie. Mamy czas. Nie musimy się nigdzie…
Okręg Kalski zaoferował nam taki piękny postój nad wodą. Przerwa w podróży była spokojna i nieśpieszna.
Drogę do domu wybraliśmy okrężną, wiodącą przez małe mieściny. Żadnych autostrad i dróg ekspresowych. Mijaliśmy nadleśnictwa, pola, folwarki i zajazdy. To była słuszna i piękna decyzja.
Oczekiwanie na kawę potrafi być bardzo piękne, spokojne i miłe. Szczęśliwość po naszemu.
Zdjęcia czarno-białe opowiadają więcej. Trwają dłużej. Są rzemiosłem. I znaczniejszą pamiątką.
Wejść na drzewo i patrzeć w niebo. Dostrzegać więcej. Trwać w zachwycie nad pięknem dnia. Afirmować i nie bać się niczego. Czas przejścia. Trochę wyższego szczebla.
Ostatnie zakupy na rynku. Ostatnia kiść przesłodkich winogron.
Po raz ostatni w tym sezonie i nad Balatonem – delikatesowa kukurydza z ognia.
Burgery z ognia serwowaliśmy z chlebem na zakwasie. Do tego sałatka szopska (specjalność Karoliny) i węgierskie pikle. Dla chętnych czuszka i papryka serrano.
Solidny prezent od przyjaciół w postaci żeliwnej maszynki do przyrządzania burgerów. Absolutny strzał w dziesiątkę! Już na drugi dzień poszedł w ruch.
Zapisuję w pamięci także ostatni obiad w ogrodzie. Była to sobota. Ciepła i słoneczna. Pies u sąsiada szczekał jak zawsze. Ptaki śpiewały. Nie czułam jesieni, żadnej wilgoci, żadnego…
Koniec balu, panno Lalu. Ale wspomnienia zostaną. One nigdy nie przeminą…
Bukiecik czuszki dla mojego Dušo.
Jesteśmy sumą wszystkiego, co kiedykolwiek przeżyliśmy, widzieliśmy, słyszeliśmy, poczuliśmy, zjedliśmy.
Dolina była jeszcze bardzo zielona i rozpalona blaskiem słońca, które chyliło się ku zachodowi. Pora wracać do „naszego” wakacyjnego domu nad Balatonem.
Przepyszne i jakościowe wypieki z Peczu są słodkim i miłym zakończeniem pikniku.
Piknik na zakończenie pogodnego i pięknego dnia w Peczu. Koc rozłożyliśmy w rezerwacie przyrody (Természetvédelmi terület) tuż pod murami starego kościoła. Miejsce było tak piękne, że pobyliśmy tu…
Zawsze podróżujemy z zapasem własnego chleba. Ale przychodzi taki moment, że pieczywo się kończy i wtedy rozpoczynamy wielkie poszukiwanie. Nie zawsze jest łatwo, więc trzeba się trochę postarać,…
Wędrówkę przerywaliśmy krótkimi przystankami na chwile zapatrzenia, zdjęcia i inne obserwacje.
Kraj Zadunajski i jego nostalgiczne oblicze u progu jesieni.
Leciwe okna otwarte na oścież. Wysokie pokoje łakną ciepła i światła.
Pécs od mniej oczywistej strony, czyli od podwórka.
Co my tu mamy?