Tag: slowfoodPage 8 of 24

{postój}

Ostatnia prosta, ale jeszcze trzeba zjeść kolację za jasnego.

{jesienny postój}

Drugą kawę zaparzyliśmy na parkingu u wilka. Pogoda była tak piękna, że poszliśmy na grzyby. Chwila w lesie dała nam pełne wytchnienie. Mamy czas. Nie musimy się nigdzie…

{oldskulowy}

{isabelle black grape}

Ostatnie zakupy na rynku. Ostatnia kiść przesłodkich winogron.

{kukorica}

Po raz ostatni w tym sezonie i nad Balatonem – delikatesowa kukurydza z ognia.

{burger sandwich}

Burgery z ognia serwowaliśmy z chlebem na zakwasie. Do tego sałatka szopska (specjalność Karoliny) i węgierskie pikle. Dla chętnych czuszka i papryka serrano.

{petromax burger}

Solidny prezent od przyjaciół w postaci żeliwnej maszynki do przyrządzania burgerów. Absolutny strzał w dziesiątkę! Już na drugi dzień poszedł w ruch.

{szombat}

Zapisuję w pamięci także ostatni obiad w ogrodzie. Była to sobota. Ciepła i słoneczna. Pies u sąsiada szczekał jak zawsze. Ptaki śpiewały. Nie czułam jesieni, żadnej wilgoci, żadnego…

{CZAR – dasz}

Węgierski czas, dużo dobrego jedzenia i wina. I jeden stół. Świętowanie, ucztowanie, pielęgnowanie przyjaźni i codzienne gotowanie. Czarujący czas.

{CZAR- dasz}

CZAR – dasz Dušo. CZAR – dasz blasku, mocy, piękna. Bo czar to dar. CZAR – dasz Dušo.

{bunch}

Bukiecik czuszki dla mojego Dušo. 

{rustic hungarian table}

Jesteśmy sumą wszystkiego, co kiedykolwiek przeżyliśmy, widzieliśmy, słyszeliśmy, poczuliśmy, zjedliśmy.

{picnic}

Piknik na zakończenie pogodnego i pięknego dnia w Peczu. Koc rozłożyliśmy w rezerwacie przyrody (Természetvédelmi terület) tuż pod murami starego kościoła. Miejsce było tak piękne, że pobyliśmy tu…

{kukorica}

Co kraj (i kuchnia), to zwyczaj. Oto grillowana kukurydza w kraju, który jest wręcz ozłocony kukurydzą.

{gąsiorek}

Na stole wino z Balatonboglár. Wróciliśmy po 6. latach. Długo nas tu nie było, aż sama się dziwię. Ale wino nic się nie zmieniło przez ten czas. Nic nie…

{pinot}

Kusząca kiść winogron i barwy wczesnej jesieni.

{mój kolaż}

{field kitchen}

Polowej kuchni ciąg dalszy. Dziś berło kuchenne przejmuje Karolina. My tylko towarzyszymy i patrzymy jak na ogniu smażą się placuszki z kalafiora. Pyszna sprawa!

{na stole}

Wciąż odnoszę wrażenie, także w tej pięknej chwili, że panuje tutaj klimat sprzyjający. Słońce, szklaneczka wina i dobry chleb.

{cseresznye szentesi}

Jest iście węgiersko. Zorki nawleka kolejny sznur papryczek czereśniowych. Zaś w powietrzu unosi się zapach smażonej cebuli, którą suto posypałam mieloną papryką (èdes). 

{lecsó}

Leczo wjechało na stół prosto z węgierskiego kotła. Danie z przytupem, na poważnie, bez przepisu na skróty. Syte, treściwe i z dokładką.

{ziemianka}

Budowę naszej piwniczki (ziemianki) planujemy oprzeć na madziarskim stylu.

{cseresznyepaprika}

Kolejny sznur papryki suszy się na słońcu. Tym razem czereśniowej. Owoce tej węgierskiej odmiany są kuliste i cudownie pachnące. I co ciekawe (wbrew przyjętej opinii) – rzadko są ostre….

{lecsó}

Flagowe danie kuchni węgierskiej, czyli leczo. Zdjęcie poruszone, gdyż kocioł bulgotał radośnie i żywiołowo. Kroimy świeży chleb (házi kenyér) i zasiadamy do węgierskiej uczy. Oczywiście pod węgierskim niebem.

{real hungary}

{lecso kolbasz}

Słuszna porcja paprykowej kiełbasy (lecso kolbasz). Kocioł już dymi i nabiera mocy. My zaś nabieramy coraz większego apetytu.

{őrlemény paprika}

Myślę czule o domostwie, siedlisku, z którego pochodzi ta papryka.

{capsicum}

Pierwszy bukiecik papryczek chili kupuję na małym tagu w Balatonboglar. Więcej planuję kupić podczas wielkiego targu w Fonyód.

{kekfrankos}

Ciemne wręcz nawet granatowoczarne. Okrągłe, niezbyt słodkie, ale bogate w smaki. Cudowna odmiana winorośli uprawiana na Węgrzech. Taki jest kekfrankos, czyli niebieski francuz lub po prostu frankovka. 

{kuchnia polowa}

Pierwsze gotowanie i pierwsze zadymianie okolicy. W wielkim kotle gotuje się bogracz – tradycyjne danie węgierskie.

{pie}

Pie jabłkowo-śliwkowy. Chyba nie ma lepszego ciasta na późnoletni okres ładnej pogody i gdy owoce lecą z drzew.

{apple tree}

Pierwsze dni jesieni były miłe i pogodne. Sprzyjające pracom i zbiorom owoców, warzyw, a także robieniu zimowych zapasów. Na tę chwilę mam do przerobienia sporo jabłek i patisonów.

{toast with mushroom}

Grzybów nie było, ale już są! Darz Grzyb!

{leucopaxillus giganteus}

W moim ogrodzie rosną rzadko spotykane grzyby. Oto Białokrowiak olbrzymi (śnieżysty) – grzyb jadalny. Podobno rośnie tylko na żyznych glebach.

{turk}

Pragnienie słodzi naszą kawę.