Tag: tablePage 6 of 21
Południe. Bliki słońca na stole. Jest tak ciepło, jakby jeszcze lato było. A winogrona mogę nawet zagryzać papryką (uśmiech).
W Kraju Zadunajskim bywamy często, ale na tyle rzadko, że wciąż nam mało. Chwilo trwaj!
Myślę czule o domostwie, siedlisku, z którego pochodzi ta papryka.
To już tradycja, że do kawy mamy kakaós csiga, czyli kakaowego ślimaczka. Csiga (czyt. czigo) znaczy „ślimak”, stąd kształt piekarniczej bułeczki.
Pierwszy bukiecik papryczek chili kupuję na małym tagu w Balatonboglar. Więcej planuję kupić podczas wielkiego targu w Fonyód.
Ciemne wręcz nawet granatowoczarne. Okrągłe, niezbyt słodkie, ale bogate w smaki. Cudowna odmiana winorośli uprawiana na Węgrzech. Taki jest kekfrankos, czyli niebieski francuz lub po prostu frankovka.
Pie jabłkowo-śliwkowy. Chyba nie ma lepszego ciasta na późnoletni okres ładnej pogody i gdy owoce lecą z drzew.
Chleb – wspaniały DAR przyrody nie dający się zastąpić przez żadne inne pożywienie.
Jabłka, róża, jarzębina, rokitnik. Oto kompot na wrzesień.
Otwieram książkę i widzę angielski pie. Sprawdzam składniki. Mam wszystko! Zatem przystępuję do działania.
Rano jedziemy do „Belony” w Dziwnowie i kupujemy piękne belony – morskie ryby o wydłużonym kształcie. Trochę przypominają węgorza. Bierzemy także flądry i świeżą makrelę.
Z szałwią to jest istny szał. Ile bym jej nie zerwała – zawsze mało! Zbieram małe listki, które są najsmaczniejsze i najdelikatniejsze w smaku.
Dzień był sierpniowy, za dnia pogodny i pełen słońca, ale pod wieczór zrobiło się chłodno.
Zapach kawy, chleba. Zapach bytowania.
Kolejny rzut płaskich chlebków wypiekanych w piecu opalanym drewnem. Oto nasze domowe pane carasau – typowy chleb pasterski, który poznaliśmy będąc na Sardynii.
Domowy wyrób serów to ciągłe eksperymentowanie. Ale efekt końcowy zawsze mnie miło zaskakuje.
Pod wieczór zaglądam do moich pomidorków, które rosną pod oknami, tuż od strony szalonej czereśni.
Życie musi być wypełnione szeregiem różnych prac, bo bez pracy nie ma chleba ni kołaczy.
Pod dachem starej wędzarni jemy makrelę wędzoną na zimno. Do ryby mamy maślaną chałkę. Makrelę jemy palcami. Z pieczywem też postępujemy prosto – rwiemy na spore kawałki. Chwilę…
Późna kolacja al fresco romanesco. Właśnie zachodzi słońce, ale w Sadkach jeszcze jasno i złoto. Na małej kuchence turystycznej smażą się grzanki z szałwią i startym serem pecorino….
Dopiero pod wieczór ścinam liście szałwii na kolację. Listki są już idealnie wykształcone, mięsiste i lekko omszone. To będzie lato z szałwią! Powędruje do: makaronu, na pizzę, focaccię, bruschettę….
Gdy jestem zmęczona chcę jeść gorący makaron.
Szalony czerwiec dobiegł końca. Ostatecznie minął pewien etap. Minął – bo wszystko mija… Miewałam ostatnio dni pełne napięcia i dużego zmęczenia. To były dni, gdy nie mogłam nawet…
W życiu trzeba mieć spokojny chleb…
Glina, z jakiej ten dzban został utworzony, już wyschła i stwardniała, ale pod twardą skorupą jest ta pewna delikatność i kruchość.
Mamy linie papilarne dłoni. Mamy linie papilarne chleba. Mamy meandry życia.
Koszyczek zielenizny z ogrodu. Młody jarmuż, szpinak, liście czosnaczka i chrzanu japońskiego. Jest też sałata indiańska i pierwsze listki cykorii.
Kochani, z całego serca życzę Wam zdrowych, radosnych, rodzinnych, niespiesznych i pogodnych Świąt Wielkiej Nocy. Świętujcie, czyńcie dobro i radujcie się, bo naszym obowiązkiem jest być szczęśliwym. Wesołych…
Cabin-kowe uciechy, na które pozwalamy sobie w trakcie pracy w ogrodzie. Sernik na wiejskich i lokalnych składnikach. Nic ze sklepu. Smak? Nawet nie zacznę tego opisywać (uśmiech).
O takie piękne deski kuchenne możecie pytać w pracowni ihaha.vintage.