Menu Close
Polityka Prywatności
Moje dane (Rodo)
© 2025 Mikantor.
Powered by WordPress.
Theme by Anders Norén.
Krzewy tylko czekają aż słońce zawita na dłużej. Rokitnik w szczególności.
Staropolska nazwa trzeciego miesiąca w kalendarzu – to brzezień. Słowo pochodzi od brzóz, które zaczynają się odżywać po długiej zimie.
Przedwiośnie w sadzie, czyli zabiegi ochronne, cięcie drzew i porządkowanie. Znowu będą gałęzie na chrust.
Chwila w zacisznym miejscu. Nie potrzebuję nic więcej…
Marzec. I już człek wiosnę czuje.
Zanim buki zrzucą liście i wypuszczą nowe pąki.
Gdy pojawia się wiosna – wszystko rozkwita. Jakie to piękne, dobre i jasne.
Jeden i drugi, potrzebny w lutym.
Oto bukiecik ogrodowy na koniec lutego. Kilka gałązek pachnącej kocanki, santolina, szałwia, tymianek, coraz śmielsze bazie i co chyba najważniejsze – pierwsze przebiśniegi.
Zima na wsi jest cicha, cichuteńka.
Najmilsza sercu droga. Droga do domu.
Luty jest tłusty i słodki. Taki jak ma być.
Zrobiona na drutach. Ciepła pamiątka z Bośni. Skromne szczęście na chwilę przysiadło na krześle.
Podziwiaj każdą porę roku za małe cuda. Zima potrafi być zaskakująco piękna… i tajemnicza.
Tak to tutaj często bywa, że śnieg w lutym się zaczyna. No i wtedy już niedługa zima.
Gdy zachodzi słońce i powoli gaśnie światło pora na szklaneczkę tureckiej herbaty.
Codziennie wychodź na zewnątrz. Cuda czekają na każdym kroku.
Luty mrozi z rana, ale w południe słońce ma już większą moc i ogrzewa wszystko.
To był eksperyment, ale niezwykle udany. Oto kurdyjskie ciasto z cukrem pudrem.
Z każdym dniem słońce wschodzi wcześniej, przez co dni stają się dłuższe i bardziej jasne.
Każda myśl potrafi być bardzo mocna. Wykiełkuje.
I tylko śpiewać. „Zima ziębi, zima gnębi, ale zimy, zimy żal”. Kabaret Starszych Panów · Jeremi Przybora
Spacer do brzozowego gaju na skraju polany. Słychać już żurawi śpiew.
Kawa i chwila zapatrzenia. A do tego afirmacja uwolnienia od tego, co już nie jest mi potrzebne.
W kalendarzu luty. Przyszedł mróz i wymalował na szybach scenki zimowe. Tak jakby okna były jego płótnem. Podziwiam.
W ogrodzie coraz więcej życia. Są już pierwsze bazie, kwitną ciemierniki. I co najważniejsze – nadal zbieramy bałkańską zieleninę, czyli blitvę.
Moje oliwki wciąż zimują na zewnątrz. Stoją w zacisznym miejscu, pod ciemną ścianą. Tak bardzo cieszą moje oczy.
Mały bukiecik ogrodowy na koniec stycznia. Kocanka, santolina, żarnowiec, miesięcznica (judaszowe srebrniki) i pierwsze bazie.
To co robisz w poczuciu szczęścia – jest szczęściem.