Mieszkamy na półwyspie Floriana, który graniczy ze stolicą – Vallettą. Dzielnica jest mało turystyczna, więc czujemy się tu bardzo dobrze. Zorki mówi, że mamy tu wszystko… i ma rację. Rano idziemy po warzywa, które kupujemy z auta. Tuż obok mamy rzeźnika oraz sklepik z serami owczymi. Nie wspomnę już o piekarni, ale to temat na kolejny wpis. Jest też bar, gdzie można kupić lokalne piwo. I jeszcze sklep gospodarstwa domowego. Taki maltański „Dehillerin”, gdzie kupiliśmy imbryk, nożyk, szklanki i menażkę – pojemnik, dwuczęściowy, który już dziś był zabrany na piknik. Już wiemy, że te naczynia będą z nami podróżować.
Simple_art_wood
To jest coś, co kocham w podróżach najbardziej -lokalność. Mieszkanie w miejscach oddalonych od turystycznych szlaków, podglądanie codziennego życia, a nawet choć przez chwilę, bycia częścią niego. Bardzo lubię Wasze relacje ?. A imbryk cudo ?. Czy te piękne fasady i kadry znajdą się na Waszych kartkach? Już czekam na następne ?. Pozdrawiam ☀.
admin
Dziękujemy bardzo!
Zdjęć mamy bardzo, bardzo dużo. Część z nich jest pod wpisy na blog. Inne zaś na kolejny materiał do książki oraz na pocztówki. A jakże!
Będzie maltański zestaw :-)))
Dziękuję i pozdrawiam ciepło!
Mola
A moze taki imbryk do myszkowca? nabedę chętnie.:)
Ewa Szelągowska
Zakupy przepiękne,tak jak lubię…I podróżować tak lubię….Być przez chwilę choćby,częścią tej społecznoścì i zwiedzać niespiesznie ,w swoim rytmie…A wyobraź sobie,że ludzie tam przyjeżdżają i żyją tylko w hotelu i korzystają z basenu przyhotelowego…..Zgroza.Cieszę się razem z Wami.
admin
Dokładnie. Poczuć się choćby przez chwilę jak miejscowy. Bezcenne.
Na tym polegają podróże.
Dziękuję za Twoją radość z naszych radości i szczęścia :***
admin
Kupiliśmy jeden. Dla nas.
Gdybyśmy tylko mogli więcej zabrać. Ale to był ekonomiczny przelot, z jedną walizką.
Mola
szkoda to wielka! 🙂
admin
Będziesz pierwsza w kolejce jak znajdę coś podobnego lub zechcę sprzedać ten. Dobrze?